Z początkiem lutego w naszych bibliotecznych progach zaroiło się od koronowanych głów i ziejących ogniem potworów. Niezwykli goście przybyli oni do nas wraz z książką Christiny Björk, p.t.: „Księżniczki i smoki”. Dzieci uczestniczące w spotkaniach z cyklu: „Czas na czytanie” miały okazję przekonać się, że nie taki smok straszny i nie taka księżniczka słodka, jak mogłoby się zdawać amatorom klasycznych baśni.

Bohaterowie książki niejednym nas zaskoczyli. Było trochę strasznie, ale przede wszystkim śmiesznie i bardzo kreatywnie. Wykonywaliśmy figurki smoków i księżniczek z najróżniejszych materiałów: kolorowego papieru, pojemników po jajkach, spinaczy. Powstawały smoki małe, smoki ogromne, smoki błyszczące, smoki kolorowe, smoki dwunożne i smoki beznogie. Prawie wszystki odleciały do domów ze swoimi twórcami. Na naszej bibliotecznej wystawce pozostał tylko jeden przedstawiciel baśniowego gatunku (dzieło zbiorowe uczestników zajęć): barwny wężo-smok z kubeczków po jogurtach i krepiny.

15 lutego, dzień po Walentynkach, spotkaliśmy się, aby porozmawiać o uczuciach. Tych przyjemnych – jak miłość - i tych mniej pozytywnych – jak strach, smutek, czy nienawiść. Sprawdziliśmy, co mają nam do powiedzenia na temat emocji podopieczni pani Miłki – przedszkolaki z książki Grzegorza Kasdepke „Kocha, lubi, szanuje, czyli jeszcze o uczuciach”. Wykonaliśmy plastyczne personifikacje omówionych uczuć – sugestywne buźki narysowane na papierowych talerzykach. Zastanawialiśmy się jakie kolory pasują do miłości, jakie do smutku, czy złości. Powstała po zajęciach wystawka jest niezaprzeczalnym sukcesem młodych artystów i do tej pory wzbudza wielkie zainteresowanie wszystkich odwiedzających nas czytelników.

 Nie ominęła nas również magiczna owocowa przygoda. Wraz z córką elfów, bohaterką książki Elsy Beskow, znaleźlismy w lesie słoneczne jajo. Tajemniczy przedmiot koniec końców okazał się wprawdzie najzwyklejszą pomarańczą, my jednak skorzystalismy ze sposobności i przenieśliśmy się w wyobraźni do południowych krajów, gdzie rosną egzotyczne owoce. Wynikiem tej wyprawy były barwne owocowe rysunki oraz... film! Oczywiście taki „na niby” - złożony z rysunków dzieci, nawiniętych w postaci taśmy na szpulę i umieszczonych w „telewizorku” zrobionym z pudełka po butach. Rezultat okazał się jednak nadzwyczaj interesujący. Sami autorzy obejrzeli film dwukrotnie, z zapałem komentując efekty swojej pracy. Wszystkich chętnych do obejrzenia animowanej wersji przygód córki elfów, skrzata Szyszki i innych mieszkańców lasu zapraszamy do naszej Biblioteki.